Kronika: Nadchodzi koniec świata

Przygotowane pod panowaniem władcy: Janvin Czarny.

sobota, 29. maja Anno Domini 1421

Księstwo: Evelbone

Na koniec trzeciego miesiąca po objęciu władzy nad księstwem, ze zgrozą jak i głębokim przekonaniem stwierdzamy, że nad światem przetaczają się gromy i trzaski. Moce to jakieś piekielne muszą być, bowiem wieści docierają do nas co dzień, że ten czy inny sławny wojak z sąsiedztwa w boju legł. Wieści te lęk pod skórą wywołują na myśl samą, jeszcze bez zagłady oglądania. Ludzie gadają, że po wsiach ci co bardziej pobożni w dzwony biją i modły częstsze odprawiają, a i po nocach spać nie mogą. Młodzi woje jako potworowi łby odrastają nowe, ale coś za wolno by przed kostuchą się wybronić.

Póki jeszcze u nas spokój był i rozwój szedł swoim tempem nikt o końcu świata nie myślał. Księstw na lądzie znanych trzy dziesiątki, a co za wielkimi wodami tego nie wiadomo powszechnie. Jeno poszukiwacze przygód odkryć dokonują, o ile wrócić im się uda z wypraw takowych, ale nawet i oni nie skorzy do języka rozwijania. U nas sąsiadów sześciu było, póki jedni drugim nie wrazili włóczni w rzyć. Z czasem liczba władców we świecie zmalała do tuzina jeno. Sami nie do końca wiemy czy dumę czuć żeśmy się ostali czy lepiej by to dla nas było byśmy już spokoju zaznali jak co niektóre sąsiady.

Jeszcze o tej losu przewrotności trocha. Z tydzień temu był u nas pod stolicą zajazd Brytanów. Młodzi chłopcy, zapaleńcy straszni. Konie piękne, każdy z włócznią. Jeden taki bardziej szkolony woj nimi dowodził. Zaraz jak się tylko pokazali, pchnęliśmy posły by natychmiastowo zawrócili i poszli szukać szczęścia gdzie indziej. W tym samym czasie najbliżej będący rekruci odebrali rozkazy by na bitwę się szykować. Ci jako i przybysze do walki wraz się zapalili. Fakt faktem jeśli najazd miał być zatrzymany nim podjedzie pod samą stolice, chciał nie chciał musieli wytrzymać choćby mieli wszyscy w boju legnąć. Ponura to była wizja, ale choć chłopcy młodzi, to gotowi za księstwo życie swe oddać. Na nic wezwanie poselstwa, zbrojni nadciągnęli nieubłaganie. Tak to wyszła konnym naprzeciw blisko setka ludzi, pod wodzą woja bardziej szkolonego. Jak dziś pamięcią do tego momentu sięgamy aż łza się w oku kręci. Rzeź to była a nie bitwa. Mniej niż połowa z nich jeno w prawdziwą broń wyposażona była. Tamci z koni, szybsi z większym impetem ciosy zadawali. No i szarża, przed którą piechocie zawsze trudniej ustać. Mimo to nasi dzielnie opór stawiali. Z każdą chwilą trup się ścielił gęsto. Najazd też oberwał srogo acz szkoda że nie bardziej. Wojów dwóch w broń strzelecką uzbrojonych nad tym wszystkim pojedynek toczyło na umiejętności. Tamten przegrał w końcu i to pozwoliło naszym na wykrzesanie dodatkowych sił. Aż po tym małym zwycięstwie, nie zdzierżyli dalej takiej masakry i zaczęli brać nogi za pas. Bohater jako żywy sam wdarł się między chłystków i począł ich eliminować, ale nierówna to walka była. Blisko dwa tuziny konnych miał do pokonania. Z furii poniesionych strat aż się gotował. Wiedział, że idzie na śmierć, ale gnał przed siebie, chcąc jak najwięcej wytłuc. Kilku padło, w końcu padł i On. Najdzielniejszy ze wszystkich tam zebranych. Niech mu ziemia lekką będzie. Rodzinę jego szczególną opieką otoczyłem. Jak i tych kilkudziesięciu młodych chłopców, którzy pierwszą, ale najwaleczniejszą bitwę w swym życiu przegrać zmuszeni byli.

A dziś Brytani jeno jednego bohatera jeszcze mają. Mądre to w księgach słowa, że kto wojuje od wojowania kiedyś sam zginie.

Tak to pojedynczy acz najgroźniejszy atak udało się odeprzeć, a pozostało po nim piętno bolesne okrutnie. Teraz raz z lewej raz z prawej wojska ciągną, szczęściem nie wprost w nas choć już, już się tak zdawało. Ja sam po kościach czuję i po nocach śnię koszmarnie, że zagłada nadciąga. Zwłaszcza gdy dzień po dniu o tym czy tamtym słyszę,że legł był. A przecie to szkoleni w boju bohatyrowie. Musi to być jakowaś piekielna machina, która nieustannie kręci kołami i ze zgrzytem i jękami mieli wszystko co na swej drodze napotka.

Niech nas opatrzność uchowa od tak marnego losu końca. Toć wszyscy nie możemy zginąć!

Kronikę tę sporządził
Janvin zwany Czarnym, władca księstwa Evelbone

Wyszukiwarka:

Średnia ocena:
ciekawa i zajmująca.
(6 głosów)

Tylko gracze z opłaconym kontem mogą oceniać kroniki.

Inne kroniki tego księstwa:

  • 29. maja 2021
    Nadchodzi koniec świata